Jakby nie patrzeć to właśnie mamy koniec I kwartału.. i choć sytuacja jest trudna i na pewno nikt nie zakładał takiego scenariusza planując swoje cele na 2020 rok to życie toczy się dalej. Nawet jeśli obecna sytuacja pokrzyżowała Wam plany w marcu to zapewne w styczniu i lutym coś jednak udało Wam się zrealizować, o ile cokolwiek sobie zaplanowaliście. Albo może właśnie ta sytuacja zmobilizowała Was do realizacji rzeczy na, które wcześniej nie mieliście czasu. Warto to sobie właśnie teraz przeanalizować i zaplanować działania na kolejną część roku.
Postanowiłam, że podzielę się z Wami swoimi przemyśleniami w tej kwestii. Chyba pierwszy raz w życiu tak skrupulatnie i konkretnie zaplanowałam cele na 2020 rok. Mamy koniec I kwartału a ja już widzę pozytywne skutki przygotowanego wcześniej planu.
Zacznijmy od tego, że w grudniu kupiłam kalendarz na obecny rok- jestem zdecydowaną zwolenniczką „papierowego” kalendarza, w którym wszystko na bieżąco notuję. Pod koniec starego roku zawsze staram się przepisać najważniejsze informacje do nowego kalendarz typu: urodziny przyjaciół i rodziny, daty płatności czynszów, podatków rachunków i ubezpieczeń. Jednym słowem, uzupełniam kalendarz na cały rok w powtarzalne elementy w każdym miesiącu. Dzięki temu nie muszę się martwić, że o czymś zapomnę.
Przeglądając kalendarz z 2019 roku natknęłam się na niewielką karteczkę, na której miałam wypisanych 5 celów i.. no właśnie i nic więcej. Ani czasu, w jakim mam je osiągnąć ani działań niezbędnych do ich realizacji. Tym sposobem uświadomiłam sobie pod koniec grudnia, że z zaplanowanych 5 celów osiągnęłam tylko 2, w tym organizacja naszego ślubu, który i tak by się odbył.
Oczywiście popełniłam szereg błędów w całym procesie planowania celów, ale wiecie co sobie wtedy uświadomiłam? Jest już grudzień i skoro przez 11 miesięcy zrealizowałam tylko 2 z 5 celów to nie ma absolutnie szans na to, aby w jednym miesiącu (a w szczególności w grudniu) zrealizować 3 pozostał!
Dlatego właśnie teraz, czyli pod koniec I kwartału weryfikuję, co udało mi się wykonać przez 3 pierwsze miesiące nowego roku i przyznam, że już widzę efekty. Ma to sens, prawda?
Na szczęście obecna sytuacja nie ma wpływu na żadne z zaplanowanych przeze mnie działań, ale zdaję sobie sprawę, że w wielu przypadkach może tak być. Niestety jest to siła wyższa i nie mamy na nią wpływu, dlatego jedynym wyjściem jest przesunięcie tych celów w czasie a skupienie się na realizacji pozostałych, które są obecnie możliwe do wykonania w myśl zasady #zostańwdomu.
Oczywiście nie byłabym teraz taka mądra, gdyby nie odpowiednie materiały, z których czerpałam wiedzę jak krok po kroku zaplanować kolejny rok. Gorąco Wam polecam blog https://www.paniswojegoczasu.pl/ , który według mnie jest świetnym źródłem wiedzy na temat planowania.
Wzięłam udział w wyzwaniu #wymiatamzPSCw2020 w ramach którego skrupulatnie przeanalizowałam swój zeszły rok, a następnie zaplanowałam 2020. Dowiedziałam się m.in. jak ważne jest weryfikowanie swoich celów np. raz na kwartał po to, aby nie obudzić się z ręką w nocniku tak jak to było w moim przypadku.
Tutaj podaję Wam link do materiałów z wyzwania : https://www.paniswojegoczasu.pl/video/wyzwanie-wymiatamzpscw2020/
Tak więc w miniony weekend sięgnęłam do materiałów, które przygotowałam na początku roku i krok po kroku zweryfikowałam co i w jakim stopniu udało mi się osiągnąć, z czego jestem zadowolona, a czego niestety nie udało mi się wykonać. Dodałam jeszcze rubrykę co udało mi się zrealizować, choć nie miałam tego w planie. Jasno i konkretnie określone cele oraz działania, które muszę wykonać, aby je osiągnąć, a to wszystko umieszczone w ramach czasowych to dla mnie klucz do sukcesu. Po analizie stwierdziłam, że w pierwszych miesiącach udało mi się wykonać więcej niż przez cały poprzedni rok.
Jeśli macie podobne problemy jak ja w ubiegłym roku to polecam zapoznać się z materiałami, które Wam podałam powyżej. Fakt, że już trzy miesiące za nami, ale osobiście uważam, że lepiej to zrobić teraz niż czekać z planowaniem celów do kolejnego roku, powodzenia!